Co sądzi o nowej płycie Davida Bowie, jak rozpoczęła się historia Joy Division, czy jest szansa na reaktywację New Order w oryginalnym składzie i co myśli o ostatnim albumie formacji "Lost Sirens", opowiada Peter Hook w rozmowie z "Teraz Rockiem". Całość rozmowy w majowym numerze naszego pisma, a poniżej fragmenty wywiadu z artystą, który odbył się z okazji koncertów, które basista Joy Division i New Order wraz z zespołem The Light dał wczoraj w krakowskim Kwadracie oraz da dziś w warszawskim klubie Palladium.
Jacek Nizinkiewicz: Jak ci się podoba nowa płyta Davida Bowie?
Peter Hook: Od zawsze jestem wielkim fanem Bowiego. Mój pierwszy zespół nazywał się Warsaw, przed tym zanim zmieniliśmy ją na Joy Division, ponieważ byliśmy pod wrażeniem piosenki „Warszawa” z płyty „Low” Bowiego. Na „The Next Day” nie usłyszałem niczego nowego, ale cieszę się że David nagrał nowy album.
– Jesteś ledwie dekadę młodszy od 66-letniego Bowiego. Nie czujesz się za stary na wykonywanie muzyki rockowej?
– Każdy artysta ma swoje złote okresy twórcze, do których nie może wrócić. Bowie miał najlepszy momenty w czasach „Hunky Dory”, „Heroes”, „Diamond Dogs”. Ja – w trakcie pracy z Joy Division i New Order. Wszyscy staramy się godnie zestarzeć na scenie. Dzięki graniu muzyki wciąż czujemy się jak 25-latkowie.
– Ze swoją grupą The Light dajesz też koncerty wykonując piosenki New Order?
– Tak i uważam, że bliżej mi z The Light do prawdziwego New Order niż temu co robi pozostała trójka. New Order to dzisiaj tylko marny cover band, wyciągający starym fanom pieniądze z kieszeni.
(…)
Całość w majowym "Teraz Rocku"!
Redakcja