Od dobrych kilku lat słyszymy, że muzycy nie zarabiają na sprzedaży płyt. Kasa do ich kieszeni spływa dopiero po koncertach. Aby jakoś żyć, trzeba więc często ruszać w trasę…
I to właśnie w tym wszystkim lubi perkusista Slayera, Paul Bostaph!
Zawsze byłem w drodze i to uwielbiam. Jeśli muzycy muszą koncertować więcej, mnie się to podoba. O to w tym chodzi. Nie o to, by siedzieć w domu, nad basenem. Chodzi o to, by wyjść i grać.
W wywiadzie udzielonym podczas festiwalu Carolina Rebellion przyznał jednak, że coś jest na rzeczy – nigdy nie miał „wystarczająco dużo szczęścia”, by wydać płytę i zagrać tylko kilka pojedynczych koncertów.
Kiedyś byliśmy w trasie pięć miesięcy i zacząłem wariować.
Perkusista zdradził przy okazji, że następca albumu „World Painted Blood” z 2009 roku gotowy. Tytułu pierwszej płyty nagranej przez Slayera po odejściu Dave’a Lombardo i śmierci Jeffa Hannemana nie może jeszcze zdradzić. Powiedział tylko, że znajdą się na niej pewne mroczne elementy.
I wtedy wyszło na jaw, że tak naprawdę w jego branży nie do końca jest tak różowo…
Ludzie mają dostęp do muzyki za darmo, to nie w porządku. Nie sądzę, że staną się biedni, gdy sobie coś kupią, ale nie wierzę też, że my – artyści – powinniśmy inwestować tyle w coś, co zostanie rozdane. Tu chciałbym ujrzeć zmianę.
Paul Bostaph niestety nie wie, co by musiało się zmienić, by fani dostali to, co chcą, a muzycy byli w stanie się utrzymać. Może Wy macie jakiś pomysł?
ud | fot. dave1968, CC SA