Kilka godzin temu informowaliśmy, że Morrissey – który grał koncert w warszawskiej Stodole – niespodziewanie zszedł ze sceny i już na nią nie powrócił. Nieoficjalnie mówiło się o zaczepkach ze strony jednego z widzów, który miał tak obrazić muzyka, że ten nie chciał grać dalej.
Fani byli mocno podenerwowani, ponieważ koncert potrwał zaledwie kilkanaście minut. Ostatecznie rozeszli się do domów, ale o tym wieczorze długo nie zapomną. I to bynajmniej nie z powodu muzycznych doznań.
W końcu nieco światła na całą sytuację postanowił rzucić organizator, który opublikował takie oto oświadczenie:
Post użytkownika Live Nation Polska.
mg
KOMENTARZE