Są nadal tacy, którzy wierzą, że Led Zeppelin jeszcze wróci na scenę. Choć temat od wielu lat nie był zbyt chętnie poruszany w mediach, ożywił go nieco organizator festiwalu Glastonbury, który przekonywał, że namówi Roberta Planta i spółkę do powrotu na scenę. W jednym z wywiadów wokalista zaprzeczył, że dojdzie do takiej sytuacji.
Nie powstrzymało to jednak dziennikarza Rolling Stone o ponownie poruszenie tego tematu. Robert Plant nieco się zdenerwował tym pytaniem:
Wracasz do tego samego starego gówna. Trasa koncertowa byłaby pretekstem do załatwiania różnych interesów i esencją tego, co gówniane podczas wielkich stadionowych koncertów. Bylibyśmy otoczeni przez cyrk ludzi, którzy chcieliby wrzucić nasze dusze do ognia. Nie jestem częścią szafy grającej.
Wiesz, że muzycy z The Eagles twierdzili, że wrócą "gdy piekło zamarznie", a ostatecznie i tak ruszyli w trasę? Nie dlatego, że ktoś im zapłacił fortunę; dlatego, że byli znudzeni. Ja nie jestem znudzony.
Frontman legendarnego zespołu coraz ostrzej wypowiada się na temat ewentualnego powrotu na scenę. Sam kontynuuje karierę solową i – jak wielokrotnie podkreślał – chce trzymać się zawartej wiele lat temu umowy. Umowy, z której wynikało, że zespół nigdy nie wróci bez wszystkich oryginalnych członków.
Jedynym wyjątkiem od tego postanowienia jest "Celebration Day" – koncert, który muzycy dali 10 grudnia 2007 roku w londyńskiej O2 Arenie. Od tamtej pory – choć byli wielokrotnie kuszeni – nie zagrali żadnego koncertu pod szyldem Led Zeppelin.
mg