Lider Behemotha, Adam „Nergal” Darski, gra teraz blues, country i folk. Co jakiś czas na Instagramie zamieszcza krótkie zapowiedzi tego wydawnictwa. Niedawno, w kanadyjskim programie radiowym „The Strombo Show” zdradził coś więcej. Jeśli przyglądaliście się uważnie wpisom Nergala społecznościowym, ta nazwa projektu mogła już Wam gdzieś mignąć…
Jestem bardzo dumny z tej muzyki. To jest to. Potem wypuścimy kilka teledysków. Zespół nazywa się Me And That Man… Zmierza do końca, to będzie coś zupełnie innego. Dla obu z nas, dlatego to robimy.
Domyślacie się, kto jest tą drugą osobą w Me And That Man? Płytę z Nergalem nagrywa sam John Porter. Muzyk opowiada, jak to na niego wpłynęło.
Śpiewam swoim zwykłym głosem, co jest dla mnie czymś nowym. Pamiętam, jak rok temu byłem przerażony wykorzystywaniem mojego głosu inaczej niż do krzyku. Jestem krzykaczem. Musiałem się otworzyć i rozwinąć się. Nie stałem się od razu wokalistą, obraziłbym wokalistów, gdybym to powiedział, ale wykorzystuję swój głos. Opowiadam historie zwykłym głosem. To całkiem fajne.
Byłem przerażony, gdyż ten drugi człowiek, John, który ma 66 lat, mógłby być moim ojcem. Powiedział: „Po prostu śpiewaj!”. Spodobało mi się to doświadczenie, zachęcił mnie, bym robił to bez myślenia. Jestem myślicielem. Jeśli uda się nad tym zapanować, jeśli pozwoli się na to swojemu ciału, pojawia się intuicja – można osiągnąć coś o wiele większego, niż wtedy, gdy tylko mózg mówi ci, co masz robić.
Album jest już na ukończeniu. Nergal sądzi, że fani Behemotha go nie polubią, więc ma też wiadomość dla nich.
Próby nowego materiału Behemotha w czerwcu – taki jest plan. Nie wiem. Próbujemy odnaleźć chemię i zobaczyć, gdzie jesteśmy artystycznie, czy mamy coś do zaoferowania. Jeśli tak, będziemy pisać dalej. Krąży kilka pomysłów… Jesteśmy zespołem, to wspólny proces. Praca grupowa.
Adam Darski ujawnił już nawet co nieco z tego zespołowego jammowania. Z pewnością jednak na Behemotha poczekamy dłużej niż na Me And That Man, który zadebiutuje jeszcze w 2016 roku.
ud