Kilka dni temu pisaliśmy, że koncertowi Behemotha w Poznaniu sprzeciwili się członkowie Związku Patriotycznego „Wierni Polsce”, którzy wystosowali pismo do prezydenta miasta Jacka Jaśkowiaka. Szybko okazało się, że prezydent nie miał zamiaru integrować w wolność sztuki i słowa, a koncert – przynajmniej z jego perspektywy – miał odbyć się zgodnie z planem.
I faktycznie się odbył, ale zespołowi rzucano kłody pod nogi, o czym w czasie samego występu ze sceny powiedział Nergal:
Macie bardzo mądrego prezydenta miasta, szanujcie go i pozdrówcie ode mnie. Nie obyło się też bez problemów, ponieważ dzisiaj od rana różne służby – od straży pożarnej, przez policję po jakąś brygadę antynarkotykową – były wysyłane do tego obiektu, żeby tę imprezę zamknąć. Nie wiem, jakie władze za tym stoją, nie wiem, kto to jest, domyślam się tylko. Powiem krótko – Wojewody nie pozdrawiajcie, OK?
Po tych wszystkich wspomnianych przez Nergala zabiegach okazało się jedynie, że Behemoth w czasie koncertu nie może używać pirotechniki. Cały monolog lidera zespołu możecie znaleźć w serwisie YouTube (uwaga na wulgaryzmy!):
Wydarzenia z Poznania nie powinny jednak robić wrażenia na muzykach, ponieważ ci przywykli już do protestów i kontrowersji. W 2014 roku sprzeciwiano się występom Behemotha w Łodzi oraz w Poznaniu (gdzie ostatecznie koncert odwołano). W Gdańsku odbyła się natomiast msza w intencji nawrócenia muzyków. Tegoroczna trasa koncertowa „Rzeczpospolita niewierna” również budzi silne emocje.
mg