Bez kategorii

Na koncert Cradle of Filth pójdzie…

/ 5 listopada, 2015

Już 12 listopada dla wszystkich fanów symfonicznego black metalu szykuje się nie lada gratka. W katowickim Mega Clubie wystąpi niekwestionowany prekursor gatunku, Cradle of Filth! Koncert odbędzie się w ramach trasy „Inqvisitional Tourtoure 2015” promującej najnowsze wydawnictwo muzyków z Suffolk zatytułowane „Hammer of the Witches”.

W związku z tym wydarzeniem mieliśmy dla Was konkurs, w którym jedna osoba mogła wygrać bilet na katowicki koncert Cradle of Filth. Jest nią… Paweł Babicz z Zabrza. Gratulujemy! 

Zwycięzca napisał, zgodnie z założeniami konkursu, recenzję nowej płyty Cradle of Filth. Oto jego tekst:

W połowie bieżącego roku Cradle Of Filth uraczył nas jedenastą płytą (nie licząc „Midnight in the Labyrinth”). Dodajmy już na wstępie – płytą lepszą od poprzedniczki, a na dobrą sprawę ciekawszą od przynajmniej kilku ostatnich dokonań zespołu.

Wyższość „Hammer Of The Witches” wynika jednak nie tyle z walorów samych kompozycji (w szczególności jakiekolwiek ich innowacyjności w stosunku do dotychczasowych zamysłów), co z faktu, że zespół nawiązuje w nich do tej części swojego artystycznego dorobku, która – w opinii wielu fanów – uchodzi za najbardziej wartościową.

Jedni dostrzegą w tym koniunkturalny ukłon w stronę starych słuchaczy, którzy przetrzebili się nieco w obliczu coraz mniej przekonujących płyt wydawanych po „Midian” (a może i nawet po „Cruelty And The Beast”), inni potraktują to natomiast w kategoriach naturalnej zwyżki formy, która zresztą wcale nie musi znaleźć kontynuacji na kolejnym krążku zespołu.

Niezależnie od zapatrywań, nie sposób nie cieszyć się z tego, co oferuje „Hammer Of The Witches”. Zespół zdecydował się bowiem oprzeć zasadniczy kształt kompozycji na ciekawej współpracy dwóch gitar, z czym poprzednio, w aż takim stopniu, mieliśmy do czynienia w odległych latach 90-tych. Nie oznacza to, że wszechobecne – kiedyś i dziś – w muzyce Cradle Of Filth instrumenty klawiszowe, nie mają tu nic do powiedzenia. Owszem mają, ale kolejne numery (za wyjątkiem krótszych, instrumentalnych form) napędzane są jednak siłą gitar i w tym właśnie upatrywałbym źródła – o ile można tak rzec – „sukcesu” recenzowanego krążka. Pewne zastrzeżenia można ewentualnie skierować pod adresem partii solowych, które mogłyby urzekać wyłącznie strukturą oraz techniką wykonania, a nie aż tak dosadną dawką melodii; ta bowiem nie pozostawia wątpliwości, że ten brud, plugastwa i nieczystości w nazwie zespołu są niestety brudem, plugastwami i nieczystościami… tylko z nazwy.

Słuchacze tęskniący za tym, w jaki sposób muzyczną „ofertę” zespołu kształtował gitarowy duet Stuart Anstis/Gian Pyres, nie powinni się poczuć rozczarowani. Tak dobrze, jak na albumach z udziałem tych dwóch panów co prawda nie jest, ale w końcu udało się wypracować formułę, która nie nuży po kilku przesłuchaniach, z czym mieliśmy do czynienia na ostatnich płytach.

Na osobny komentarz zasługuje tzw. klimat, czyli coś, co – jakkolwiek nie próbować szufladkować Cradle Of Filth (symfoniczny black metal, extreme gothic metal, itd.) – ma kluczowe znaczenie dla tego typu grania. Atmosfery, za którą cenione są wczesne dokonania zespołu, wykreować się na najnowszej płycie niestety nie udało. W każdym razie ja słuchając przykładowo „The Monstrous Sabbat (Summoning the Coven)” nie dałem się „wciągnąć”, tak jak miało to miejsce przy „She Mourns a Lengthening Shadow” czy „Portrait of the Dead Countess”.

Wielokrotnie wydawany na przestrzeni XV-XVII wieku „Malleus Maleficarum” był ponoć pozycją bardzo poczytną. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że „Młot na czarownice” autorstwa Cradle Of Filth cieszyć się będzie równie dużym uznaniem i że – wbrew wyrażonej na wstępie obawie – nie będzie tylko udanym epizodem w artystycznych poszukiwaniach zespołu, ale początkiem faktycznego trendu w serwowaniu nam coraz lepszych materiałów. 

Ocena: 4

Dziękujemy za nadesłane prace i zachęcamy do udziału w innych naszych konkursach.

mg

KOMENTARZE