Śmierć Lemmy’ego Kilmistera, która kilkanaście godzin temu wstrząsnęła muzycznym światem, oznacza oczywiście koniec jego największego projektu – zespołu Motörhead. Choć historia zna przypadki, że nawet po odejściu lidera zespół dalej funkcjonował, w tym wypadku tak się nie stanie.
Potwierdził to perkusista grupy, Mikkey Dee:
To oczywiście koniec Motörhead. Lemmy był Motörhead. Zespół będzie jednak wciąż żył w pamięci wielu. Nie będziemy już więcej koncertowali czy robili czegokolwiek innego. Nie będzie też kolejnych płyt. Marka jednak przetrwa, a Lemmy będzie żył w sercach innych.
Niedługo po informacji, że Lemmy Kilmister nie żyje, w serwisach społecznościowych zaczęły pojawiać się kondolencje i wspomnienia związane z tym legendarnym muzykiem. Kilka słów napisali między innymi Mike Portnoy, Ozzy Osbourne, Geezer Butler, Dave Lombardo czy muzycy z Metalliki i Judas Priest.
Krótkie oświadczenie napisał również inny członek Motörhead, gitarzysta Phil Campbell:
Mój drogi przyjaciel i brat zmarł wczoraj. Życie nie będzie już takie samo. Dziękuję jednocześnie za wszystkie życzenia. PLAY IT LOUD.
Wpis pojawił się w serwisie Twitter:
My dear friend and brother passed away yesterday. Life wont be the same.Thanks for all the well wishes. PLAY IT LOUD pic.twitter.com/gxpE2xoFtb
— Phil Campbell (@MotorheadPhil) grudzień 29, 2015
mg