Michael Stipe – lider rozwiązanego w 2011 roku zespołu R.E.M. – pojawił się w amerykańskim programie „Late Show”, nadawanym przez stację CBS, w którym przyznał, że kiedy ogląda PJ Harvey i Radiohead na żywo, ma ochotę znowu wskoczyć na scenę. Zaraz jednak dodał, że musiał się na pewien czas wycofać z muzyki.
Stipe, który w kwietniu tego roku wystąpił na koncercie pamięci Davida Bowiego, raczej nie planuje reaktywacji R.E.M., jednak w przyszłym roku ukaże się, wyprodukowana przez niego, płyta elektronicznego duetu Fischerspooner, zatytułowana „SIR”. „To była zupełna niespodzianka – przyznał Stipe. – Poprosili mnie o pomoc w kilku numerach, a skończyło się na tym, że zostałem współautorem całości”.
Pomimo braku nowych nagrań R.E.M., fani w listopadzie dostali reedycję płyty „Out Of Time” z 1991 roku, uzupełnioną nagraniami demo, koncertowymi i wizyjnymi. „Istnieje całe pokolenie fanów, które kojarzą mój były zespół z kilkoma utworami – przyznał Michael. – Chcieliśmy im przedstawić jeden z naszych najważniejszych albumów”.
Podczas telewizyjnego talk show Stipe dał się namówić na sparodiowanie wraz z prowadzącym, Stephenem Coblertem, własnego przeboju „It’s The End Of The World As We Know It (And I Feel Fine)”, jako „It’s The End Of The Year As We Know It”, w którym padło podsumowanie negatywnych wydarzeń z 2016 roku. Występ możecie zobaczyć poniżej.
rf