Frontman Machine Head nie ma wątpliwości: zaakceptowanie serwisów streamingowych przez rockowych i metalowych artystów oraz ich fanów jest koniecznością. Tylko w ten sposób te gatunki muzyczne będą mogły rywalizować z innymi. W poście zatytułowanym „Drake: 9 tygodni na miejscu 1” Robb Flynn pisze:
Gratulacje dla Drake’a za 9 tygodni na 1. miejscu Billboardu. Nie mogę powiedzieć, że kocham ostatni utwór, poprzednie dwa były dużo mocniejsze, szczególnie ten z Future (kocham brzmienie „Jumpman”), ale to niesamowity wyczyn w tych czasach.
To jest właśnie siła streamingu, moi drodzy. Nie widziałem wyników z tego tygodnia, ale w zeszłym wyniosła ona 33 tys. CD, lecz pobrań singla było ponad 200 tys., a wyniki streamingu są porażające – ponad 105 mln odsłuchań w zeszłym tygodniu, a jego single „One Dance” to 30 mln odsłuchań tygodniowo (!?), co równa się sprzedaży w wysokości 124 tys.
Muzyk tłumaczy, dlaczego taką wagę przykłada właśnie do streamingu.
Jeśli nie słyszeliście, zestawienia Billboardu składają się teraz z trzech rzeczy: sprzedaży CD, pobrań singli i odtworzeń w streamingu = sprzedaż jednego albumu. Mówcie, co chcecie, ale ogromna większość słuchaczy (nie rockowych i metalowych)… w 2016 roku świadczy o tym, że żyjemy w świecie streamingu/singli.
Gdyby ktoś nie wierzył, podaje jeszcze wyniki Rihanny. I przechodzi do rocka.
Dla porównania: największy rockowy zespół ma trochę poniżej 3 mln odtworzeń. Z takimi wynikami żaden rockowy ani metalowy artysta nie ma szans na zajęcia pierwszego miejsca. Jeśli chcą konkurować w tych czasach, musimy przestać demonizować streaming i przekonać naszych fanów do jego zaakceptowania.
Słuchacze popu i hip-hopu już to zrobili. Robb Flynn Was przekonuje?
Swoje zdanie o streamingu w ostatnim czasie zmienili m.in. Steven Wilson i The Beatles. Za to Neil Young nie daje się przekonać.
ud