Grupa Halestorm zagra w Polsce już 26 marca. Będzie to pierwszy koncert amerykańskiej kapeli nad Wisłą, dlatego właśnie postanowiliśmy przepytać na tę okoliczność liderkę zespołu, Lzzy Hale. W wywiadzie, przeprowadzonym przez Jordana Babulę, frontwoman skupiała się przede wszystkim na nowej płycie "Into the Wild Life", ale także na swojej karierze i przyszłości.
Nie da się ukryć, że Lzzy jest jedną z najładniejszych wokalistek na scenie rockowej, ale jak sama podkreśliła na naszych łamach, nie chce robić kariery bazując na swojej urodzie…
Powiedz, jak się czujesz kiedy wybierają cię najgorętszą laską metalu – jak uczynił „Revolver” w 2009?
Pracuję bardzo ciężko, żeby mój zespół był dobry – i w tym kontekście naprawdę mi wisi, jak mnie nazywają. Jest wiele zespołów, które jadą na urodzie dziewczyny – weźmy laskę do zespołu, to będziemy świetnie wyglądać. Tyle że muzycznie nie mają nic do przekazania. To są cycki z mikrofonem. Dla mnie zawsze celem nadrzędnym było, żeby Halestorm nie był takim zespołem. Żeby fakt, że jestem dziewczyną, był zawsze drugorzędny. Nieważne, co widzisz na scenie – ważne, co słyszysz. Bo to, jak wyglądam, nie będzie trwało wiecznie – i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Stawiam przede wszystkim na swój dorobek, a nie na swoje nogi (śmiech).
Cały wywiad, w którym Lzzy Hale mówi również o naszym kraju, znajdziecie w marcowym "Teraz Rocku", który trafił do sprzedaży 25 lutego. Możecie go znaleźć w kioskach w całej Polsce, a także w naszym sklepie internetowym i w e-Kiosku.
mg