Opisując ten epizod w swoim życiu, stwierdził że zapłata za ściąganie zdjęć była szaloną próbą udowodnienia, że istnieją powiązania między bankami, a nielegalnym biznesem. Po tym jak zapłacił 14 dolarów, muzyk dostał ostrzeżenie ze strony policji, a także znalazł się na liście brytyjskich przestępców seksualnych. To jest syndrom białego rycerza – chcesz widzieć się jako ktoś, kto pomaga. Townshend wyznał także, że sam był ofiarą molestowania seksualnego. Doświadczyłem czegoś wstrętnego jako dziecko. Mogłem sobie wyobrazić: "Co jeśli byłbym dziwięcio lub dziesięcioletnią dziewczynką i mój wujek gwałciłby mnie co tydzień?" Czułem, że to rozumiem i mogę pomóc. Jak wspomina, policja dała mu pół godziny na decyzję czy chce skierować sprawę do sądu. Nie zdecydowała się na to. Myślę, że byłem zmęczony. Moi prawnicy byli tak samo zaskoczeni jak ja, bo wszyscy myśleli, że ujdzie mi to płazem. Myślałem, że jak pójdę do sądu, rozniosą mnie na strzępy. Gdybym miał pistolet, zastrzeliłbym się. Naprawdę czułem się, jakby mnie linczowano.
Książka Who I Am, która światło dzienne ujrzy 8 października, opowiada losy muzyka od czasu powstania The Who do dzisiaj.
mk