O trudnym charakterze Liama Gallaghera można pisać bardzo wiele. Osoby bardziej zorientowane wiedzą, że często mówi on dokładnie to, co myśli. Podobnie było i tym razem – muzyk miał wystąpić ze swoim zespołem w Manchesterze. W tym samym czasie swój występ dawał Robbie Williams, któremu przypadły trzy duże koncerty na Etihad Stadium.
To właśnie ten fakt rozzłościł ekswoaklistę Oasis:
To my powinniśmy grać na Eithad trzy noce, nie jakiś pi****lony gruby idiota. To mógłby być każdy je***y klaun. Myślę, że to smutne, że on robi trzy koncerty, a zespół taki jak nasz zaledwie jeden w Ritzu. Słabo, koleś. Nie mówię o nim, a o ludziach generalnie. Ale je**ć go, żebyś nie myślał, że jestem przestraszony czy coś.
Sprawa miała jednak swój ciąg dalszy, ponieważ do słów niekulturalnego wokalisty odniósł się sam zainteresowany. Robbie Williams wybrał jednak zdecydowanie grzeczniejszą formę wypowiedzi, ponieważ postanowił nieco ironizować:
Produkcja płyty "BE" [ostatni album Beady Eye – przyp. red.] jest bardzo dobra. Jest na niej kilka utworów, które byłyby zajebiste, gdyby znalazły się na nich chórki. "Flick Of The Finger" to wspaniały kawałek. "Start Anew" byłoby świetne, gdyby miało chórek, ale niestety go nie ma (…) Wywiady Liama są obecnie lepsze niż nagrania. Cieszę się, że mogę ich słuchać. Liam jest czymś w rodzaju odcinka serialu "Star Stories".
Williams wspomniał również, że młodszy z braci Gallagherów nie jest na tyle zdolny, żeby stworzyć dobre utwory i jedyną osobą, która ma tyle odwagi, żeby mu o tym powiedzieć, jest jego brat.
Liam Gallagher jeszcze nie odpowiedział na zaczepki Williamsa. Jeszcze…
mg