Doniesienia dotyczące zdrowia lidera Motörhead – Lemmy'ego Kilmistera – nie były optymistyczne. Z powodu jego problemów zdrowotnych zespół musiał przerwać europejską trasę koncertową. Późniejsza próba występu na Wacken Open Air również nie była dobrym pomysłem. Wtedy właśnie Lemmy uznał, że trzeba zostać w szpitalu i o siebie zadbać.
Jak przekonuje w wywiadzie dla Classic Rock, wszystko wraca do normy:
To nic takiego, mam to już za sobą. Nadal mogę stać przy mikrofonie co wieczór i wykonywać moje kawałki. Czuję się coraz lepiej. Za jakiś czas będę gotowy na kolejne trasy koncertowe.
Chcemy ruszyć dalej, ale może będziemy nagrywać tylko kolejne albumy? Będziemy jak The Beatles po 1966 roku.
Przypomnijmy, że już za kilkanaście dni światło dzienne ujrzy dwudziesty pierwszy studyjny album Motörhead zatytułowany "Aftershock". Jak dotychczas muzycy zaprezentowali dwa single z tego wydawnictwa: "Crying Shame" oraz "Queen of the Damned".
mg