Perkusista Lars Ulrich znany jest ze swoich liberalnych poglądów. Wokalista i gitarzysta James Hetfield – raczej jest konserwatystą. Magazyn „Vulture” spytał pierwszego z niego, czy rozmawiają czasem na polityczne tematy.
Przysięgam, rozmawiamy z Jamesem o większości spraw na tej planecie, ale nie sądzę, byśmy kiedykolwiek umyślnie odbyli taką konwersację. Spędziliśmy razem 35 lat, oczywiście, że byliśmy w tym samym pokoju, gdy rozmawiano o polityce, ale ja i James siedzący w tym samym pokoju i dyskutujący o poglądach na konkretne sprawy, takie jak opieka zdrowotna? Do tego nigdy nie doszło.
Czy to nie dziwne, że nigdy nie poruszali tych tematów?
Musicie zrozumieć, że Metallicę tworzą cztery osoby z różnych miejsc, które przeszły różną drogę, by znaleźć się w miejscu, w którym są teraz. Rzeczą, która nas jednoczy, jest miłość do muzyki, którą gramy. Nie zeszliśmy się dlatego, że podważamy coś w kulturze czy ze względu na politykę. Zeszliśmy się dlatego, że każdy z nas jest trochę zagubiony i próbujemy znaleźć sens w byciu częścią czegoś większego niż my sami. Usiądę z tobą i pogadamy o polityce nawet całą noc, ale niekoniecznie podczas wywiadu. Metallica to kolektyw, ale nie jesteśmy tym zespołem, który siada i pyta „OK, jaka jest nasza wspólna wizja świata?”.
Muzyk dodaje, że ma swoją opinię na wiele tematów, ale nie musi wychodzić na dach i wykrzykiwać ich światu. Jakiś czas temu zastawiał sie tylko, czy nie wróci do Danii, jeśli Donald Trump zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Myślicie, że teraz, gdy najnowsza płyta Metalliki „Hardwired… to Self-Destruct” tak dobrze się w USA sprzedaje?
ud