Jack White dotychczas nawet nie tyle stronił od sąsiadów, co po prostu zwykle nie miał dla nich czasu. Teraz, gdy odpoczywa od koncertowania, w końcu trochę go znalazł i postanowił wybrać się na tradycyjną sąsiedzką imprezę.
Ktoś przyniósł coś do jedzenia, ktoś coś do picia, inni rozstawili stoliki – ot, takie zwykłe amerykańskie spotkanie, by utrzymać z sąsiadami dobrą relację. Rockman, mimo że ten sam dom w Nashville zamieszkuje od lat, zjawił się na niej po raz pierwszy i… nie wywołał żadnej specjalnej reakcji. Zaczęło się dopiero później. Zabawną historię opowiedział na Instagramie syn jednej z sąsiadek muzyka, Jedediah Jenkins.
Moja mama organizowała przyjęcie dla sąsiadów przed moim rodzinnym domem. Nasza krótka, ślepa uliczka zamieszkała jest głównie przez starszych i spokojnych ludzi. Podmiejskie domy są skromne. Mama organizowała te przyjęcia od ponad dziesięciu lat. Na końcu naszej ulicy za bramą stoi wielki, zabytkowy dom ukryty za drzewami. Nigdy nie spotkaliśmy tego sąsiada, jedynie od czasu do czasu z garażu dobiegała nas gra na gitarze.
W tym roku bez ostrzeżenia mieszkaniec zdecydował się wymieszać z sąsiadami. Oczywiście oni nie mieli pojęcia, kim on jest. „Jack White, miło was poznać”. Przeprosił za to, że dużo podróżuje i w poprzednich latach się nie pojawiał.
Urocze zdjęcie, czyż nie?
Jack White wydał niedawno razem z The Dead Weather płytę „Dodge & Burn”, promowaną singlem „I Feel Love (Every Million Miles)”. Jednak nadal nie zamierza koncertować. Czas dla sąsiadów z pewnością jeszcze znajdzie.
ud