Do protestów przeciwko koncertom w Polsce mogliśmy się już przyzwyczaić. W zeszłym roku ich ofiarą padł Behemoth. W tym roku biskup ze Świdnicy modlił się natomiast przed występem zespołu Vader, a jeden z radnych uznał, że zapobiec mu może sól egzorcyzmowana… Jak się okazuje, nie jest to nasza specjalność. Muzyka metalowa czasem wzbudza też kontrowersje na Zachodzie.
Na tydzień przed rozpoczęciem imprezy ginekolog Bertho Nieboer zwrócił uwagę, a w szczególności na jedną z występujących podczas festiwalu grup – Dying Fetus (ang. umierający płód).
Nawołuję miasto Nijmegen to zdjęcia billboardów deathmetalowego festiwalu z taką nazwą zespołu jak „Dying Fetus”!
Oproep aan @gem_nijmegen om reclameborden voor death metal festival met bandnamen als "Dying Fetus" te verwijderen! pic.twitter.com/eAqYNFHrXW
— Bertho Nieboer (@DokterBertho) maj 27, 2015
O sprawie na Facebooku poinformował sam zespół. W odpowiedzi doktor jeszcze raz doprecyzował, że nie chodzi mu o odwołaniu koncertu, ale o zwrócenie uwagi na problem. Grupie życzył dobrej zabawy w Holandii i na festiwalu.
To @DyingFetusBand: Just wanted to raise a discussion about the billboards around our hospital; that worked. Enjoy Holland and the festival.
— Bertho Nieboer (@DokterBertho) maj 29, 2015
Na łamach największej holenderskiej gazety „Der Gelderlander” tłumaczył swój pierwszy apel:
Plakaty pośród innych rozwieszone są wokół szpitala. Jeśli ktoś stracił dziecko, dla niego bardzo mocnym przeżyciem może być ujrzenie tak wielkiej nazwy tego zespołu. Strata dziecka odciska ogromne piętno.
Takie uzasadnienie protestu chyba można zrozumieć?
ud