Sprawa zespołu Queensrÿche jest bez wątpienia ciekawa, choć oczywiście nie pierwszy raz członkowie jakiegoś zespołu będą sądzili się o możliwość wykorzystywania nazwy, która jest swego rodzaju znakiem towarowym przynoszącym spore zyski. Geoff Tate ma swoje racje, podobnie jak jego byli już koledzy z zespołu. O wszystkim zdecyduje sąd, a pierwsza rozprawa w listopadzie tego roku.
Wokalista zespołu Queensrÿche został zapytany w jednym z wywiadów, co zrobi, gdy przegra sprawę w sądzie:
A tak, oczywiście. To nie będzie porażka z mojej perspektywy, to po prostu będzie koniec tej sprawy. Chcę z tym definitywnie skończyć, emocjonalnie mam już to za sobą, nie oglądam się za siebie. W listopadzie sąd zdecyduje, ale to sprawa korporacyjna na którą jest określone, uregulowane przez stan i rząd postępowanie. Sprawa zostanie rozwiązania i rozliczona, a wszystko sprowadza się do tego, kto otrzyma jakie odszkodowanie.
Tate został również zapytany, czy konflikt między nim a zespołem doprowadzi do nieporozumień i problemów, jak chociażby w wypadku Dave'a Mustaine'a i zespołu Metallica:
Cóż, mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że to wszystko zostanie rozwiązane pokojowo i cywilizowanie i każdy będzie mógł spokojnie pójść w swoją stronę.
Wokalista poinformował na koniec, że "absolutnie nie ma możliwości", żeby wrócił do zespołu. Po prostu nie widzi w tym sensu.
W niedawnym wywiadzie Geoff Tate wspomniał, że zamieszania związane z nazwą przyniosło jego nowej płycie spory rozgłos, co wpłynęło pozytywnie na wyniki sprzedaży krążka (więcej TUTAJ).
mg