Niejaki Jannik Andersen, 23-letni student z San Diego, został potrącony przez pociąg w trakcie Coachella Festival. Okazało się, że wracał po koncercie grupy AC/DC. Do zdarzenia doszło kilka kilometrów od miejsca, w którym odbywał się festiwal.
Informację o śmierci fana, do której doszło kilkanaście minut po wypadku, potwierdził organizator imprezy. Badane są przyczyny zdarzenia, nie wiadomo czy Andersen był pod wpływem alkoholu lub narkotyków. W najbliższym czasie sprawdzi to wyznaczony przez sąd koroner.
Jannik Andersen przyjechał na festiwal przede wszystkim dlatego, że na scenie miała pojawić się jego ukochana grupa AC/DC. Przyjaciele zmarłego wspominali, że był on niezwykle podekscytowany faktem, że uda mu się zobaczyć swoich idoli w akcji.
Do wypadku doszło o 3 nad ranem 11 kwietnia, co oznacza, że fan wracał do domu po koncercie AC/DC. Zespół był bowiem headlinerem pierwszego dnia kalifornijskiego festiwalu.
mg