W numerze „Teraz Rocka” ze stycznia 2011 roku poświęciliśmy zespołowi The Clash wkładkę. Napisaliśmy tam o płycie „London Calling”:
Na swoim pierwszym albumie The Clash wyznaczył granice punk rocka. Na „London Calling” udowodnił, że punk nie miał żadnych granic.
Wojciech Wojda (Farben Lehre) powiedział nam wtedy:
„London Calling” to jeden z najwybitniejszych albumów w historii muzyki. Znajdują się tam dwie moje ulubione piosenki The Clash, które rozwalają system, czyli „London Calling” i „The Guns Of Brixton”. Już tylko te dwa utwory powodują, że ten longplay oceniam najwyżej w dorobku The Clash. Kiedy słucham tej płyty, wciąż nie mogę się nadziwić, jak w tamtych czasach można było nagrać tak dobrze brzmiący materiał. Cała muzyczna zawartość albumu jest znakomita.
Brytyjscy punkowcy rozpoczęli nagrania swojej trzeciej płyty latem 1979 roku i sięgnęli po rozmaite style, zahaczając o reggae, rockabilly, ska, a nawet jazz. W magazynie „Guitar World” Joe Strummer wspominał sesje:
„London Calling” to najlepszy dowód na to, że ciężka praca przynosi efekty. Przez pięć miesięcy mieszkaliśmy w naszej sali prób w Pimlico. Codziennie graliśmy w piłkę, pisaliśmy piosenki i graliśmy próby. A potem w sierpniu weszliśmy do studia i nagraliśmy wszystko w ciągu miesiąca. Byliśmy tak dobre przygotowani, że spokojnie wystarczyłoby nam jedno albo dwa podejścia do tego materiału.
„London Calling” pokrył się platyną w USA i Wielkiej Brytanii, uznawany jest za jeden z najlepszych albumów w historii rocka. „Rolling Stone” umieścił go na ósmej pozycji „500 najwspanialszych albumów wszech czasów”, a „Q” nazwał go czwartym najlepszym albumem brytyjskim wszech czasów. Utwór „London Calling” dotarł natomiast do 11. miejsca brytyjskiej listy przebojów.
Płyta zasłynęła nie tylko dzięki zawartości muzycznej, ale także ikonicznej okładce, nawiązującej do debiutanckiego longplaya Elvisa Presleya, z basistą Paulem Simononem, rozbijającym podczas nowojorskiego koncertu swój bas. Zdjęcie wykonała angielska fotograf, Pennie Smith. W 2002 roku zostało ono wybrane najlepszym zdjęciem rockandrollowym wszech czasów przez magazyn „Q”.
Poniżej przypominamy kilka fragmentów tej płyty. A jakie są Wasze ulubione utwory z „London Calling”?
rf