Przy okazji wprowadzenia Deep Purple do Rock and Roll Hall of Fame Lars Ulrich opowiada trochę o powstającej, długo wyczekiwanej przez fanów Metalliki płycie magazynowi „Rolling Stone”.
Album jest w drodze. W zasadzie może pojawić się kiedykolwiek. Jak mówią: póki życie, póty nadzieja.
Muzyk z jednej strony podsyca nawet tę nadzieję, z drugiej – nie ukrywa, co stoi na przeszkodzie szybkiej premierze.
Powiedziałbym, że płyta jest prawie gotowa. Mamy mnóstwo innych obowiązków, którymi musimy się zająć. Życie w Metallice w tych czasach to nie tylko nagrywanie płyt; chodzi też o te wszystkie rzeczy, grę na AT&T Park. Ktoś robi coś, ktoś inny coś innego. Mamy te różne rzeczy, a album powstaje, gdy nie mamy absolutnie nic innego do roboty.
Podkreśla, że tak lubią i już. Podoba im się wyjście poza schemat płyta – trasa – płyta – trasa… Panowie po prostu lubią coś robić. Niekoniecznie tylko tworzyć nowe dźwięki.
Obecnie Metallica skupia się na Record Store Day – święcie niezależnych sklepów muzycznych, które odbędzie się już w najbliższą sobotę, 16 kwietnia, a którego zespół ten jest ambasadorem. Z tej okazji w specjalnych dużych pudełkach z dodatkami ukażą się raz jeszcze dwie pierwsze płyty grupy: „Kill ‘Em All” i „Ride the Lightning”. Mogliśmy zobaczyć, jak pierwszą z nich rozpakowuje James Hetfield, drugą – Lars Ulrich.
Posłuchać też już czegoś mogliśmy – np. odświeżonych studyjnych nagrań „The Four Horsemen” i „Creeping Death”, a także utworów „Am I Evil?”, „Motorbreath” i „Seek and Destroy” zarejestrowanych podczas koncertów w połowie lat 80. Trafiło się nawet wideo „No Remorse” z 1985 roku, jeszcze z basistą Cliffem Burtonem.
Lars jednak podkreśla:
Cały czas mnóstwo się dzieje, ale płyta jest prawie gotowa.
Wierzycie mu?
ud