Jeszcze kilka lat temu gdy dziennikarze pytali Duffa McKagana czy Slasha o powrót do Guns N' Roses odpowiedź była tylko jedna – nie jest to scenariusz możliwy do zrealizowania. Ujmując to bardzo łagodnie. Ostatnie miesiące pokazują jednak, że panowie zaczynają nieco odpuszczać i chyba sami zaczynają mieć ochotę na sprawienie przyjemności sobie i fanom.
Jakiś czas temu Slash powiedział, że "nigdy nie należy mówić nigdy" – również w kontekście powrotu do Guns N' Roses. Teraz o to samo zapytany został McKagan:
To może się wydarzyć, ale oczywiście nie musi. Wydaje mi się, że byłoby wspaniale, gdyby pewnego dnia udało nam się pogodzić. To zgoda jest tutaj najważniejsza. Nawet to byłoby dla mnie super.
W tym samym wywiadzie basista został zapytany, dlaczego właściwie doszło do rozpadu Guns N' Roses. Oto jego odpowiedź:
Na pewno każdy zespół jest inny. W naszym wypadku było sporo problemów. Staliśmy się wielcy. Gdy już zaczęliśmy się rozwijać, osiągnęliśmy sukces bardzo szybko. A nie mieliśmy instrukcji krok po kroku, co należy robić w takiej sytuacji. Mieliśmy wszystkie możliwe typowe problemy, z którymi nigdy nie powinniśmy się zmagać.
Fanom Guns N' Roses zależy przede wszystkim na powrocie Slasha i Duffa McKagana, choć w składzie powinii pojawić się chociażby Izzy Stradlin i Matt Sorum. Czy jest to możliwe? Wydaje się, że jeszcze nie w tym momencie, ale niewykluczone, że w przyszłości muzycy zdecydują się wyruszyć w trasę w składzie, w którym osiągnęli największy sukces. Nie należy jednak zapominać, że w tym momencie decydujący głos ma Axl Rose…
mg