Bruce Dickinson ostatnio jest nieco kłótliwy. Nie tak dawno podpadł muzykom punkrockowym, bo powiedział, że ich muzyka jest tandetna. Ostatnio mówił również o korzystaniu z prompterów podczas koncertów, a jako przykład tego – jego zdaniem haniebnego zachowania – podał Roba Halforda z Judas Priest.
Lider Iron Maiden powiedział:
Nie podejrzewałem, że ludzie używają prompterów. O co z tym ku**a chodzi? Fani płacą duże pieniądze, a kolesie nie potrafią nawet zapamiętać słów. To chyba było najgłupsze w wypadku "Breaking the Law". To było na pieprzonym prompetrze: "Breaking the law, breaking the law/Breaking the law, breaking the law/Breaking the law, breaking the law/Breaking the law" – zgadza się – "breaking the law". To niedorzeczne.
Nie jest tajemnicą, że Rob Halford używa promptera podczas koncertów. Oczywiście nie jest jedyny – w tej grupie jest chociażby Ozzy Osbourne z Black Sabbath. Lider i wokalista Judas Priest odniósł się do słów swojego kolegi:
My mówimy na to "burza w szklance wody". Kocham Bruce'a. Jest moim przyjacielem. Wiem, że jest bardzo szczery. Jest świetnym frontmanem i wokalistą. Można mówić o różnych sprawach na wiele sposobów. Jestem pewien, że nie miał na myśli nic złego – on czasem się zapomina podczas swoich tyrad. Tak to niekiedy bywa. Ale tak – burza w szklance wody.
Rob Halford jak zwykle bardzo spokojnie podszedł do sprawy. A Wy jak uważacie – używanie urządzeń wyświetlających tekst to poważny problem? Przeszkadza Wam to podczas koncertów?
mg