Na początku czerwca Corey Taylor poinformował, że musiał poddać się operacji kręgosłupa. Nie wie nawet, kiedy doznał kontuzji, i początkowo nie zdawał sobie z sprawy z powagi sytuacji. Kilka koncertów jego zespołu odwołano, a wokalista poinformował, że przez najbliższe kilka miesięcy nie będzie mógł machać głową i skakać.
Slipknot wrócił na scenę 28 czerwca w Nashville. Niestety już dzień później w Atlancie kontuzja i zmęczenie ostatnimi doświadczeniami dało o sobie znać. Po ostatnim bisie Corey Taylor był tak słaby, że spadł ze sceny. W rozmowie z 93X przyznaje, że mógł zrobić sobie dłuższą niż dwa tygodnie przerwę od koncertowania.
Tak, prawdopodobnie powinienem był poczekać trochę dłużej. Ale nie chciałem.
W końcu kontuzje na scenie nie są dla niego nowością. Po raz pierwszy na głowie wylądował 17 lat temu. Przyznaje jednak, że jakiś czas temu zaczął odczuwać skutki tych wszystkich urazów, co ostatecznie doprowadziło do operacji.
Siła po prawej mojej stronie mojego ciała całkowicie wyparowała. Miałem tyle siły, co 80-latek. Prawdopodobnie przegrałbym walkę z 80-latkiem. Tak było źle – i to było słabe.
A muzyk nie skończył jeszcze 43 lat. Na szczęście jest już z nim coraz lepiej. Życzymy szybkiego powrotu do pełnej sprawności.
ud