Organizacja American Civil Liberties Union, której celem jest ochrona praw obywatelskich gwarantowanych przez konstytucję Stanów Zjednoczonych, opublikowała właśnie nowy raport „Out of the Darkness”. Część jego zajmują zeznania Sulejmana Abdullaha, według którego więźniowie CIA katowani byli boysbandem Westlife oraz… heavy metalem.
Śledczy przeplatali graną na cały regulator słodką piosenkę „My Love” z heavy metalem. Mówili, że piosenkę miłosną grają specjalnie dla niego. Sulejman poślubił swoją żonę Magidę zaledwie dwa tygodnie przed pojmaniem przez agentów CIA w Somalii, ale osiadł, by łowić ryby i handlować. Nigdy więcej nie zobaczył Magidy.
Muzyka rozbrzmiewała nieprzerwanie w ramach stępienia zmysłów więźniów. Zatrzymywała się tylko wtedy, gdy płyta CD się kończyła i nie przeskoczyła znów na początek lub potrzebna była zmiana. Gdy tak się działo, więźniowie wołali do siebie w desperackich próbach dowiedzenia się, kto jest przetrzymywany obok nich w celi. W celi Sulejmana śmierdziało zgnilizną i wilgocią, ściany były smoliście czarne. Amerykański rząd określa to więzienie „kobaltem”, Sulejman nazywa je „ciemnością”.
O ile Westlife jeszcze rozumiemy (choć z relacji wynika, że ich piosenka grana była tylko w drodze wyjątku)…
… o tyle – jak to – heavy metal!? Może Wy macie jakieś typy utworów utrzymane w tym gatunku, którymi można by katować innych?
Nie mamy pojęcia, których wykonawców wybrało CIA w przypadku Abdullaha. Wcześniej, w Guantanamo, posługiwało się trochę lżejszym Red Hot Chili Peppers. Perkusista Chad Smith i inni muzycy zespołu nie byli zadowoleni z tego faktu.
ud | fot. Jacek Karczmarczyk, CC BY 3.0