William Patrick Corgan (jak od pewnego czasu każe nazywać się Billy) kończy swoją solową płytę. Nagrywał ją w Kalifornii ponad dwa tygodnie. Frontman The Smashing Pumpkins ujawnia w mediach społecznościowych, z kim nad nią pracował.
Opowiadałem trochę, że tworzę solowy album. Nie mówiłem z kim. Nagrywałem z Rickiem Rubinem, moich długoletnim przyjacielem, jednym z najlepszych producentów w historii rock and rolla. Skończyliśmy podstawowe nagrania. Nagraliśmy 12 czy 13 utworów. Wrócę na zachodnie wybrzeże, żeby dokończyć kilka rzeczy, ale większość jest zrobiona.
Jak na razie muzyk ma na koncie jedną solową płytę – „TheFutureEmbrace” z 2005 roku. Niestety nie podał jeszcze daty premiery nowego krążka. W międzyczasie zajmuje się pisaniem utworów dla swojej ulubionej piosenkarki Sierry Swam i planowaniem trasy The Smashing Pumpkins. Nie zdradza, czy dojdzie do reaktywacji zespołu w oryginalnym składzie, mówi za to, jak może brzmieć nowa płyta tej formacji:
Zaczynam tęsknić – możecie nazwać mnie szalonym – ale zaczynam tęsknić za pisaniem znów rock and rolla. Riffy obsesyjnie krążą mi po głowie. Gdybym znów miał nagrać coś z zespołem, prawdopodobnie byłoby to coś pomiędzy stylem „Gish” i „Siamese Dream”. Myślę, że jestem gotowy do powrotu do wielkich riffów, wielkich refrenów. Muszę zadzwonić do Jimmy’ego Chamberlina… może jeszcze jakiś innych ludzi, którzy grali w zespole.
Mielibyście ochotę na powrót The Smashing Pumpkins do korzeni?
ud