Wszystkie światowe media – sugerując się zdjęciem i opisem, które opublikował Flea – doniosły, że białoruscy celnicy zmusili muzyków z Red Hot Chili Peppers do podpisania płyt i zdjęć, na których widoczne były podobizny Metalliki. Choć samo zajście wywołało raczej uśmiech, władzie naszych wschodnich sąsiadów postanowiły wyjaśnić sprawę.
Okazuje się, że rzecz nie działa się w Mińsku, ale w Homlu, a o autografy nie prosili celnicy, ale pracownica obsługi lotniska. Sprawie bliżej przyjrzał się nasz redaktor, Bartek Koziczyński, który opublikował oficjalne pismo wystosowane przez białoruskie władze:
Całe zajście nie miało oczywiście wpływu na plany Papryczek. Zespół zajmuje się obecnie promocją swojego najnowszego wydawnictwa, z którego utwory mogli usłyszeć wszyscy zgromadzeni na tegorocznym Open’er Festivalu.
Jeśli natomiast chcecie poczytać nieco o Red Hot Chili Peppers i ich płycie „The Getaway”, sięgnijcie po najnowsze wydanie miesięcznika „Teraz Rock”, w którym aż 12 stron poświęciliśmy amerykańskiej grupie.
mg