SZA, pierwsza czarnoskóra artystka po Beyoncé, która miała zaszczyt wystąpić na głównej scenie Glastonbury, wyznała, że występ na tym festiwalu był dla niej dużym stresem, głównie z powodu negatywnej reakcji na jej rolę headlinera.
W rozmowie z brytyjskim magazynem „Vogue”, SZA wyznała, że czuła się niepewnie na scenie, nawet jeśli jej występ był historyczny,:
Czułam, że nic, co zrobię, nie będzie wystarczające dla publiki Glastonbury. Byłam przerażona. Czułam, że się duszę i że zawalam.
Jej występ nie przyciągnął tak dużej liczby fanów jak inne gwiazdy festiwalu, takie jak Dua Lipa czy Coldplay.
SZA wyznała, że największym stresem była dla niej krytyka jej wystąpienia po kontrowersjach związanych z mianowaniem jej na headlinerkę:
Czułam, że wszystko, co zrobię, będzie niewystarczające. Strasznie się bałam. Chciałam zrezygnować, ale nie mogłam tego zrobić. To była ogromna presja. Chciałam być drugą czarnoskórą kobietą w historii, ale to było jak cel, który nie jest do osiągnięcia. Zawsze będziesz poddany krytyce, niezależnie od tego, co robisz. Takie jest życie.
Artystka otworzyła się także na temat swoich obaw związanych z karierą muzyczną:
Czasami zastanawiam się, czy w ogóle powinnam być sławna. Czuje się jakbym się wypalała, mam ogromny lęk. To nie jest dla mnie. Ale wtedy myślę, dlaczego Bóg postawił mnie w tej sytuacji, skoro nie miałam robić tego? Więc staram się stawić czoła wyzwaniu, chociaż to wyzwanie mnie pokonuje.
SZA jest w trakcie pracy nad swoim trzecim albumem, zatytułowanym „Lana”. Na początku przyszłego roku artystka zadebiutuje także na wielkim ekranie. Piosenkarka zagra jedną z głównych ról w komedii „One of Them Days”.
