Mudhoney zakrzywił czasoprzestrzeń w Warszawie [FOTORELACJA]

/ 21 września, 2024
fot. Bartek Koziczyński


Koncert zespołu Mudhoney wypełnił Proximę po brzegi. Zobacz, jak fani bawili się na koncercie legendy grunge’u.


Mudhoney zagrał 20 września 2024 roku w warszawskim klubie Proxima. Tego wieczoru czas płynął rytmem Seattle – godziny otwarcia klubu czy rozpoczęcia oraz zakończenia koncertów były mocno orientacyjne. Nie było żadnej presji, by wyrobić się w czasie co do minuty: zespół otwierający (nota bene nie z Seattle a z Holandii), Søwt, zagrał dłużej niż planował, ale lekko psychodeliczne, noise’owe granie z pogranicza Sonic Youth i The Pixies mocno przypadło publiczności do gustu.

Między koncertami fani umilali sobie czas śpiewając do rockowych przebojów z lat 90. płynących z głośników. A gdy w końcu na scenę wyszedł Mudhoney powiało atmosferą, jaka musiała towarzyszyć rodzącej się scenie grunge z przełomu lat 80. i 90..

Mark Arm do połowy koncertu z gitarą, potem już tylko z mikrofonem, śpiewał z pasją, silnym, wyrazistym głosem. Intensywna energia takich utworów, jak te nowsze (Human Stock Capital), czy te klasyczne (Touch Me I’m Sick) sprawiła, że atmosfera gęstniała, a nad głowami publiczności pojawiali się kolejni crowd surferzy. Mudhoney dał długi koncert, ale miało się wrażenie, że czas upłynął błyskawicznie. Za to oczekiwanie na bisy dłużyło się niemiłosiernie, zdezorientowana obsługa klubu kilkakrotnie zapalała i gasiła główne światła. W końcu muzycy wrócili i jeszcze przez dobre kilkanaście minut dawali czadu, a In 'n’ Out of Grace na zakończenie z długą solówką perkusyjną, był doskonałym zwieńczeniem tego wieczoru.

Zobacz poniżej galerię z warszawskiego koncertu Mudhoney przygotowaną przez Bartka Koziczyńskiego.

KOMENTARZE

Przeczytaj także