Ozzy nie był zadowolony z ostatniego wcielenia Black Sabbath. Mówi, co musiałoby się stać, żeby doszło do godnego pożegnania.
W 2011 roku Black Sabbath ogłosił powrót w oryginalnym składzie. Jednak wkrótce okazało się, że z grupy wykluczony został perkusista Bill Ward. Grupa bez niego nagrała ostatni album, „13”, i ruszyła w trasę, której ostatni koncert odbył się w 2017 roku.
W nowym podcaście, który Ozzy Osbourne prowadzi z Billym Morrisonem, przyznał, że nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Ozzy powiedział:
Będę szczery. To nie był prawdziwy Black Sabbath, bo nie było tam Billa. Gdyby Ginger Baker grał z The Beatles to nie byliby The Beatles. Było mi smutno, że Billa nie było na pożegnalnym koncercie. Tommy Clufetos, mój perkusista, zrobił świetną robotę, ale to nie Bill Ward. Nie jestem szczęśliwy jak to się skończyło, bo to nie był Black Sabbath. To nie zostało zakończone. Gdyby chcieli zagrać jeszcze jeden koncert z Billem, zrobiłbym to. Wiesz co by było fajne? Gdybyśmy zagrali niezapowiedziani w klubie. Zaczynaliśmy w klubach.
Pub The Crown w Birmingham, w którym w 1968 roku swój pierwszy koncert dał zespół Black Sabbath, wówczas jeszcze pod nazwą Earth, został niedawno uznany zabytkiem klasy II. Poza tym występowało w nim wiele innych znanych zespołów, w tym Led Zeppelin.
Wszystko o historii Black Sabbath i Ozzy’ego znajdziesz w Wydaniu Specjalnym poświęconym zespołowi.
BLACK SABBATH I OZZY WYDANIE SPECJALNE – KUP ONLINE