Basista Red Hot Chili Peppers wspomina płytę, która poruszyła w nim całą lawinę emocji.
Flea jako dziecko nie był fanem muzyki rockowej, znacznie bardziej pociągał go jazz. Jednak odmieniło się to, gdy usłyszał punk rocka. Szczególnie jedna z płyt zrobiła na nim ogromne wrażenie.
Basista Red Hot Chili Peppers w wywiadzie dla „Hot Ones” zapytany o najważniejsze dla niego punkowe płyty, odpowiedział:
Jest ich wiele. Ale niezwykle ważnym był album „(GI)” Germs. Poruszył mnie bardzo mocno i wyzwolił takie same emocje i uczucia, jak przy słuchaniu Johna Coltrane’a. Zdałem sobie sprawę, że nie jest istotne, jak technicznie zwinny jesteś. Owszem, warto ćwiczyć, bo im więcej masz kolorów w swojej palecie, tym więcej możliwości. Ale jest coś szczególnego w pracy z prostymi materiałami i wyrażaniu się przy ograniczonych możliwościach. Jak mówił Bob Marley, nie ważne jaką muzykę tworzysz, ważna jest twoja motywacja i co chcesz wyrazić. To właśnie do mnie dotarło, gdy usłyszałem płytę Germs.
Zespół The Germs powstał w 1976 roku w Los Angeles, a wydany w 1979 roku „(GI)” jest jego jedynym albumem. Słynął z ostrego, prymitywistycznego podejścia do muzyki punkowej. Jego wokalista, Darby Crash, wkrótce po wydaniu albumu popełnił samobójstwo. Jego gitarzysta, Pat Smear, potem dołączył do Nirvany a dziś jest gitarzystą Foo Fighters.