W czerwcu ubiegłego roku pojawiła się informacja, że jeśli nie odbędzie się kolejna odsłona Glastonbury, organizatorzy ogłoszą bankructwo. To realny scenariusz?
Podobnie jak w 2020, również w 2021 roku nie odbędzie się jeden z największych muzycznych festiwali na świecie – Glastonbury. Kilka dni temu organizatorzy poinformowali, że tegoroczna impreza została odwołana z powodu pandemii COVID-19.
Po tym ogłoszeniu ponownie pojawiły się głosy, że Glastonbury może zbankrutować. Do tych spekulacji odniosła się współtwórczyni kultowego festiwalu, Emily Eavis, która w rozmowie z „The Guardian” uspokoiła zaniepokojonych fanów imprezy:
Mielibyśmy kłopoty, gdybyśmy postawili wszystko na jedną kartę i próbowali zorganizować imprezę, a następnie anulowali ją w okolicach marca. Do tego czasu wydalibyśmy dużo pieniędzy, których zwyczajnie byśmy nie odzyskali.
W tej samej rozmowie zaprzeczyła również, jakoby powodem odwołania tegorocznej edycji imprezy były kłopoty z ubezpieczeniem. Zapewniła, że chodziło tylko i wyłącznie o bezpieczeństwo uczestników, a także obecne ograniczenia wywołane przez pandemię.
Eavis jest przekonana, że finanse Glastonbury zostały uratowane tylko dlatego, że podjęto szybką decyzję o jego anulowaniu. Co ciekawe, wielu organizatorów nadal utrzymuje, że zaplanowane na połowę roku imprezy masowe odbędą się zgodnie z planem. Igrają z ogniem?