Członek trupy Monty Pythona, Eric Idle, wydał właśnie autobiografię „Always Look on the Bright Side of Life: A Sortabiography” i przy okazji wspomina, że gdyby nie George Harrison, nigdy nie obejrzelibyśmy słynnego filmu „Żywot Briana”.
Gdy członkowie Monty Pythona kręcili film „Żywot Briana”, borykali się z poważnymi problemami finansowymi. Budżet na film nie potrafił pokryć wydatków i całe przedsięwzięcie stanęło pod znakiem zapytania. Wtedy z finansowej opresji uratował ich George Harrison. W wywiadzie dla „Rolling Stone” Eric Idle wspomina:
Nikt nie chciał „Briana” z wyjątkiem George’a, który wyłożył na niego pieniądze. Nie ukończylibyśmy tego filmu, gdyby nie zastawił domu. Okazało się, że film przyniósł duży zysk.
Na „Żywot Briana” wydano zaledwie 4 miliony dolarów, a film zarobił ponad 20 milionów.
Ponadto Eric Idle tak wspomina Harrisona:
Udaliśmy się na kolację, a potem wróciliśmy do niego. Obok, w studiu, nagrywała Joni Mitchell. George zapytał: „Chcesz poznać Joni?”. No jasne, że chcę poznać Joni. Było niesamowicie. Przegadaliśmy razem całą noc. Taki był George.
Zapytałem go: „Jaki jest John?”. A on zapytał: „Jaki jest twój John?”. Byliśmy jak członkowie dwóch gangów, rozmawiających o swoich grupach. Zdałem sobie sprawę, że nasze pozycje w naszych grupach były podobne, bo musieliśmy stawiać czoła potężnym wpływom. Pewnego dnia narzekałem, jak trudno ukończyć „Briana” z Michaelem Palinem i Johnem Cleese’em, a on powiedział: „To wyobraź sobie, jak trudno coś przepchnąć w studiu z Lennonem i McCartneyem”. Dotarło do mnie, że byliśmy w naszych grupach swego rodzaju autsiderami.
Monty Python zamierza w przyszłym roku celebrować 50 lat istnienia.
rf