Blenders

/ 1 lipca, 2003


Ostatnia, jak dotąd, płyta Blenders, Kuciland, ukazała się w 2001 roku. Czy w zespole wszystko w porządku? Może mało o nas słychać, ale słychać nas na pewno, bo maju i czerwcu zagraliśmy w sumie 30 koncertów. Cały czas działamy, jeździmy – uspokaja nas Szymon Kobyliński, gitarzysta i jeden z wokalistów tej ekipy z Wybrzeża. Ale – niestety – ostatnio nie wszystko układało się pomyślnie.


Kobyliński: Mieliśmy problemy. Nigel (drugi wokalista grupy – przyp. wk) musiał wrócić do Stanów na jakieś pół roku, z powodu spraw rodzinnych (jego mama poważnie zachorowała). My nie mogliśmy na tak długo zawiesić działalności – byłoby to bez sensu. Dlatego w zespole pojawił się  Bartek Krysiak (znany raczej jako Tytus). Poprzednio śpiewał w grupie Kamasutra . Kilka lat temu widzieliśmy ich występ, zrobił na nas takie wrażenie, że jako pierwszy przyszedł nam do głowy jako następca Nigela.
Tytus zaśpiewa na nowej płycie Blendersów, przygotowywanej – tak jak poprzednia  – dla Universalu. Fajnie sprawdza się w naszej  muzyce – kontynuuje Szymon – Z tym, że nowy materiał jest troszeczkę inny od „Kucilandu”. Bardziej w stronę „Fankomatu” (album Blenders z 1997 roku – przyp. wk), mniej „klubowego” grania, mniej elektronicznych dźwięków, więcej rocka… Wiesz, jaki jest u nas rynek? Nawet po jakimś czasie trudno powiedzieć, dlaczego coś zaskoczyło albo nie – dodaje jeszcze Kobyliński. „Ciągnik” miał nie wejść na naszą pierwszą płytę, wytwórnia powiedziała, żeby tego nie dawać. A bez tej piosenki by nas nie było! A z „Kucilandu” najbardziej podobał się „Punkt G”, który jako jedyny wyraźnie nawiązywał do tych poprzednich rzeczy. I chyba w tę stronę pójdziemy.

WIESŁAW KRÓLIKOWSKI

KOMENTARZE

Przeczytaj także