Według brytyjskiej gazety „Daily Mail” celem zamachów terrorystycznych w Paryżu, do których doszło 13 listopada 2015 roku, nie był przypadkowy amerykański zespół. Racje mogły mieć ochrona Eagles of Death Metal oraz FBI, które kilka dni przetrzymywali grupę dla jej bezpieczeństwa w paryskim hotelu.
Jak donosi pismo, świadkowie tamtych tragicznych wydarzeń zeznają, że terroryści po wtargnięciu do klubu Bataclan, krzyczeli „Gdzie jest wokalista?” i „Gdzie są jankesi?”. Potem jeden z nich zaczął miał wtargnąć na scenę (zespół na szczęście zdążył już z niej uciec) i zaczął grać na porzuconym ksylofonie. Reszta zamachowców przeszukiwała zaplecze sceny w poszukiwaniu muzyków.
Przyczyną tych poszukiwań miało być to, że wokalista Jesse Hughes – pomimo iż używa pseudonimu „The Devil” – jest zagorzałym chrześcijaninem. Jak podkreśla brytyjska gazeta, ma również kontrowersyjne poglądy: popiera Donalda Trumpa w wyścigu o fotel prezydenta USA i jest zwolennikiem posiadania broni przez każdego obywatela.
Nic jednak, nawet odmienne poglądy, nie uzasadniają morderstwa. Niezależnie od tego, co powodowało terrorystami, Jesse Hughes i wszyscy muzycy bardzo mocno przeżyli to, co się stało. Widać to jasno w niezwykle poruszającym wywiadzie wideo z Eagles of Death Metal. Wokalista nie wiedział, czy kiedykolwiek zdoła jeszcze wyjść na scenę. Pomogli mu w tym Bono i U2.
Po atakach terrorystycznych zespół odwołał jesienne występy, obiecał jednak wrócić do Europy. I tak też się stanie. Eagles of Death Metal powróci do naszego kraju 9 sierpnia 2016 roku.
ud