Cool Kids Of Death

/ 10 stycznia, 2005

 


Na początku listopada w katalogu BMG Deutschland pojawiła się płyta Cool Kids Of Death, wyprodukowana przez polski oddział BMG na zachodni rynek. O tym, jak doszło do jej premiery opowiada Krzysiek Ostrowski: Nasz były menażer Jacek Osadnik skontaktował się z niemieckim BMG. Od początku byli zainteresowani wydaniem tego materiału. Ale trochę to trwało, bo dosyć długo przygotowywaliśmy angielskie wersje. Nie mieliśmy czasu, żeby usiąść i pracować tylko nad tym materiałem, więc wszystko zajęło nam tak ze trzy miesiące, może nawet cztery, bo trochę to robiliśmy na raty. Sporo trwały też te wszystkie decyzje, wymiana informacji między nami, polskim BMG i niemiecką firmą. Przekładano termin, zmieniano formę wydania – najpierw miało być normalnie, potem w digipacku, potem znów normalnie…


CKOD zrezygnowali z nagrywania nowych rzeczy, większość utworów zamieszczonych na omawianej płycie pochodzi z kultowego już debiutu grupy. Są też dwa numery znane z drugiego albumu, Dead Disco (czyli Martwe disco, przeniesione z polskiego Cool Kids 2) i The Salvation Army (Armia Zbawienia). Wybraliśmy te piosenki, które najchętniej gramy na koncertach. Te, które my uważamy za najlepsze. Teksty w wersji przyjaznej międzynarodowemu uchu to nie jedyna z wprowadzonych zmian. Ostry: Zrobiliśmy nowe miksy. Próbowaliśmy po prostu polepszyć brzmienie tych piosenek.


Swój anglojęzyczny materiał Cool Kids mieli okazję sprawdzić podczas jesiennej trasy z niemieckim duetem Mediengruppe Telekommander. W Niemczech grało nam się bardzo dobrze. Tam jest zupełnie inna kultura organizowania koncertów. Wszystko jest bardziej przyjazne muzykowi. Poza tym gitarowe granie jest tam dużo bardziej popularne niż u nas. Dlatego mieliśmy naprawdę dobre przyjęcie. Ludzie podchodzili po koncertach i mówili, że było fajnie… A przy okazji jakby powróciły beztroskie czasy debiutu. Bez dziennikarskich etykietek. Po trasie z Mediengruppe graliśmy koncert w Berlinie, promowany w radiu – zapowiadając nas powiedziano, że gramy szybko, głośno i przyjechaliśmy prosto z piekła. Nie było żadnych „buntów”, żadnych „generacji nic”. Zwyczajny gitarowy zespół. Świetny gitarowy zespół. Co potwierdziły również zagraniczne media – w niemieckim magazynie muzycznym „Spex” ukazała się niedawno bardzo pochlebna recenzja C.K.O.D. Z kolei Steve Lamacq z BBC Radio 1 namiętnie puszcza Stones And Bottles Filled With Petrol w swej audycji Lamacq Live.


Tekst w całości ukazał się w numerze „Teraz Rocka” ze stycznia 2005 (23)

ANGELIKA KUCIŃSKA

KOMENTARZE

Przeczytaj także