Z perspektywy czasu wokalista The Mars Volta widzi to wszystko trochę inaczej. Cedric Bixler-Zavala opowiedział o swoim uzależnieniu internetowemu magazynowi „Vulture”.
Byłem absolutnym potworem. Wydawałem tysiąc dolarów tygodniowo na zioło. Wtedy każdy w zespole palił tyle, co ja. Tyle razy zachowywaliśmy się dziwnie przez trawkę, ale zawsze posługiwałem się takim komunałem: potrzebuję jej, by być kreatywny. W końcu zdałem sobie sprawę, że jedynym źródłem inspiracji jestem ja sam. Nie pochodzi z zioła.
Według amerykańskich serwisów prezentujących średnie ceny marihuany za tysiąc dolarów można kupić około czterech uncji. Jedna uncja to jakieś 28 gramów. Wokalista tygodniowo zużywał jej więc… ponad 100 gramów. Cedric Bixler-Zavala zastanawia się, jak niektórzy wciąż mogą funkcjonować po wypaleniu tylu jointów. Zauważa, że większość nie jest nawet uprawiana naturalnie, przez co przy okazji wdychane jest mnóstwo chemii. Na szczęście jego życia marihuana nie zniszczyła kompletnie (no, może poza rozpadem The Mars Volta).
Faktem jest, że palenie było częścią mojej tożsamości. Moja osobowość uwielbiała odlecieć, gdy zapaliłem. Ale dlaczego? Miałem tę świadomość: wiem, co się dzieje, gdy zapalę, wiem, jak bardzo mogę być głodny, wiem, ile pieniędzy wydam, wiem, że nigdy nie odlecę tak bardzo, jak za pierwszym razem, więc dlaczego wciąż to robię? Nie chcę, aby cała moja sztuka i całe moje życie zdefiniowane było przez zioło. Chcę być znany jako ktoś, kto trochę dorósł.
Jest tylko jeden problem: wokalista The Mars Volta oraz At the Drive-In podobnie jak i my nie ma pojęcia, czy bez używek powstałoby to, co powstało i czy odniosłoby taki sukces. Posłuchajcie utworu „The Widow” z 2005 roku, z drugiej z płyty „Frances the Mute” tej pierwszej kapeli i odpowiedzcie sobie sami.
ud | fot. Shane Hirschman, CC BY-SA 2.0