Wkrótce powinien ukazać się nowy album Kazika Staszewskiego, wydany przez SP Records. Choć w połowie kwietnia, gdy już właściwie wszystko było gotowe, Kazik ciągle jeszcze nad nim pracował…. Do studia wszedł na początku tego roku, ale płyta powstawała długo jak na niego – opowiada menażer, Piotr Wieteska. Zajęło mu to około roku. Długo zbierał pomysły, dużo nad nimi w domu pracował. Ponieważ – jak mówi – jest to płyta jego życia, stara się jak najwięcej robić sam, łącznie z miksowaniem nagrań. Chce ją dopieścić do końca. Pewnie żaden realizator nagrań nie przepuściłby Kazikowi tak nagranego materiału, bo dość sporo eksperymentuje. I także dlatego to dłużej trwa… W związku z przedłużeniem się pracy nad płytą najprawdopodobniej zmianie ulegnie jej tytuł: miało być 40, a będzie 41, bo w marcu artyście stuknęło czterdzieści jeden lat. Ale w repertuarze albumu pozostanie kazikowa przeróbka piosenki z serialu Czterdziestolatek. Płyta – w której nagraniu wzięli udział głównie muzycy, którzy współpracowali ze Staszewskim podczas sesji Piosenek Toma Waitsa (Olaf Deriglasoff, Wojciech Jabłoński, Janusz Zdunek, Jacek Majewski, Izi, Tomasz Glazik) – zdaniem Wieteski będzie raczej ciężka. Wiemy, że dla prawdziwych fanów Staszewskiego to nie straszne.
Tekst w całości ukazał się w numerze „Teraz Rocka” z maja 2004 (15)
WIESŁAW KRÓLIKOWSKI