John Legend zdradził, jak rozpoczęła się jego profesjonalna kariera muzyczna.
W programie „The Tonight Show Starring Jimmy Fallon” John Legend przyznał, że pierwszym albumem, w nagrywaniu którego wziął udział, był krążek Lauryn Hill.
Legend poznał Lauryn Hill, gdy był jeszcze studentem University of Pennsylvania w Filadelfii. W tamtym czasie regularnie grał w kościele w Scranton, a jedna z chórzystek, Tara Michel, znała Hill ze szkoły średniej. To właśnie ona zaprosiła go do New Jersey, gdzie artystka pracowała nad swoim solowym albumem:
Wszyscy czekali na solowy album Lauryn po sukcesie płyty „The Score” Fugees i przeboju „Killing Me Softly”. Tara powiedziała mi: „Johnny, jedziemy do Jersey, spotkamy Lauryn Hill”. Pojechaliśmy, a ja usiadłem do pianina, żeby pokazać, co potrafię.
Artysta przyznał, że była to dla niego forma nieoficjalnego przesłuchania. Zagrał utwór Stevie’ego Wondera oraz swoją autorską kompozycję. Hill była pod wrażeniem i zaprosiła go do współpracy. Legend zagrał na klawiszach w piosence „Everything Is Everything” z jej albumu „The Miseducation of Lauryn Hill”.
To był pierwszy album, na którym pojawiła się moja partia. I to od razu na jednym z najlepszych krążków w historii!
W tamtym czasie występował jeszcze pod swoim prawdziwym nazwiskiem – John R. Stephens. Nie miał pewności, czy jego partia trafi do finalnej wersji piosenki. Dowiedział się o tym dopiero, gdy pracownik wytwórni Columbia Records zadzwonił z pytaniem o poprawną pisownię jego nazwiska do książeczki albumowej.
W tym roku John Legend świętuje 20-lecie swojego debiutanckiego albumu „Get Lifted”. Z tej okazji wyda specjalną edycję albumu „Get Lifted” z remiksami i niepublikowanymi utworami. Oryginalna płyta, wydana w 2004 roku, zawierała przeboje takie jak „Ordinary People”, „Used to Love U” i „So High”.